czwartek, 22 grudnia 2011

Specjalnie dla A, żeby miała co czytać ...

Rok temu o tej porze leżałam przykuta do łóżka i zastanawiałam się co z moim maleństwem... Czy nie płacze, nie tęskni, nie cierpi ? Dziś, rok później jestem już spokojna, wyraźnie słyszę co się z nim dzieje- stoi na łóżku, opiera się o parapet tłukąc w niego solą morską w sprayu i ani myśli spać :wink:
Wszystkie te dni, które wypełniły lukę pomiędzy tymi wieczorami były najszczęśliwszymi w moim życiu, mimo, iż bywało trudno, czasem nawet bardzo trudno.
Pisałam wyżej, że od dwóch dni zdarza mi się płakać jak na niego patrzę, jak o nim myślę. Ja chyba nadal nie wierzę, że ten malutki człowieczek jest naprawdę mój (no ok, nasz :wink: Wcześniej też bywały wzruszenia, ale teraz to już prawie uciążliwe :wink: )
o, słyszę, ze tatuś go pacyfikuje :-)
Żeby nie było, że u nas tkliwie i smutno, to zapewniam Was, że ten płacz i trudności to zaledwie kropla w morzu radości jaką daje nam nasz Synek. Nie pamiętam jak to było bez niego. Mam jakieś PUSTE migawki, coś, gdzieś, kiedyś, za mgłą...DAWNO.
Codziennie zaskakuje nas czymś nowym, zaskakuje tym, że wie i rozumie więcej niż nam sie wydaje. Złapać kontakt i porozumieć się z takim maluchem to cudowne uczucie. Jego radość z powodu tego zrozumienia jest bezcenna, nasza z resztą nie mniejsza.
Latem, kiedy zadowolony huśtał się na huśtawce wydawał mi się juz takim dużym chłopcem... Dziś oglądając zdjęcia z tamtego czasu nie mogę uwierzyć, że tak się zmienił. Minęło przecież ledwie kilka miesięcy... Z resztą o czym ja piszę, przecież rok temu był piszczącym zawiniątkiem :wink: No przechodząc do sedna, od dziś nie jest niemowlaczkiem, a małym dzieckiem... (to tez powód do łez, a co :P )
No i to dziecko trzeba wychować. Czasem się boję, że źle się do tego zabieram, ze popełniam błędy, które w moim odczuciu są nie do naprawienia. Antoś coraz częściej pokazuje różki, chce tupnięciem pokazać, ze tez ma swoje zdanie... Niech ma, ja w międzyczasie muszę doczytać jak sobie zz tym tupaniem poradzić, a czego nie doczytam to zdam się na intuicję. Z reguły nie zawodzi, ale coraz trudniej się robi :wink:
I jeszcze jedno, chciałam napisać, że macierzyństwo wyzwoliło we mnie cechy, o których istnieniu nie wiedziałam. Ja- nerwus, mam tyle cierpliwości, że tłumaczyć to moge chyba tylko darowizną od Pana Boga.
Teraz będę się rozpływać w zalatach mojego synka :P
Antoś, mój ROCZNIACZEK kochany :
- potrafi pokazać gdzie mamusia , misiu i inne istoty mają oczko i nosek
- pokazać, gdzie Antoś ma (no wiecie co :P )
- pokazać jak się myje brzuszek i buzię
- powiedzieć mama i tata, da, nie ma, bam, nie i BE (chyba tyle)
- kurczę, teraz się boję, ze nie napiszę wszystkiego...
- ślicznie zabiera się do rysowania(nie wyprowadzajcie mnie z błędu)
- pokazuje kotka i mówi MAU ( no ok, dwa razy mu się udało)
- pokazuje gdzie jest lampa, od dziś choinka, muzyczka
- rano jak zapomnę włączyć wieżę, to pokazuje rączką i upomina mnie, że nic nie słychać
- wkrętarką z zestawu samochodowego (jego) boruje ładnie wszystkie dwa ząbki :wink:
- i pewnie sporo innych, o ktorych teraz nie pamiętam

Od jakiegoś tygodnia jest chory, co prawda już jesteśmy na finiszu, ale pozostałoscia po chorobie jest niechęć do mleka i kaszki. Nie tknie białego. Kaszką pluje, no chyba, ze jest brązowa- kakaowa, to ok ;)
Uwielbia szynkę(hurtowe ilości), parówki, chrupki... Ten zestaw żywił go podczas choroby, bo nic innego nie chciał. Przeżył i na szczęście rozszerza dietę... Pięknie jadł wcześniej i naprawdę podziwiam mamy, które mają niejadków. Tydzień niejedzenia mało mnie nie wykończył. Z dwojga złego wolę juz nie spać no i .... nie śpię, bo w tej kwestii nic sie u nas niestety nie zmieniło.
Kocham Tosia najbardziej na świecie, kocham mojego M. za to jakim jest tatą. Za ich tajemnice, do których mnie nie dopuszczają, bo są tylko "chłopackie". Za narysowanie Tosiowi kwiatka na nadgarstku i pouczenie, że to iż ma dziarę nie znaczy, że ma być niegrzecznym chłopcem....
Ehhh długo by pisać. No KOCHAM bo to najcenniejsze co mam i zrobię wszystko by był szcześliwy :serce:

edit. literówki i jeszcze jedno... Roczek nie przydeptany, ale mamy czas :wink: No i rzecz jasna, troche to pisałam, juz dawno śpi :wink:

czwartek, 15 grudnia 2011

K jak ... Kostek

I jak Izzzza 7 grudnia przepoczwarzyło się w K jak Konstanty ! Witaj MALUSZKU ! :)

piątek, 25 listopada 2011

Kolorowe...

Tak, mam kolorowe pomysły w głowie ! całe mnóstwo....  Nie mam za to kolorowego kordonka, ale już moja w tym głowa, żeby go zdobyć :)
Nie mogę się doczekać !!!

niedziela, 30 października 2011

Burza....

Jak w tytule... Idę jak burza z postami ! ;/ No nic, będę się starać :)
Kordonek ustąpił miejsca włóczce, akrylowej, co by Tosia wełna nie uczuliła, choć to twardy chłop i dałby pewnie radę ;) W zasadzie nie wypada się chwalic robótką z zeszłego roku (ups), no ale czymś muszę. Kocyk, duży pomarańczowy kocyk w kwadraciki. Takie cos stworzyłam, wiadomo dla kogo. I popielatą czapkę też. I chyba tyle... Mam jednak zamiar wziąć sie za sweterek, nie powiem dla kogo, ale nie trudno się domyślic. Ciepły, czerwony...Zobaczymy :)

środa, 6 kwietnia 2011

i jak Iza

iiiii..... wynik 564 :) No musiałam napisać... :)

Bożesztymój ...

Ile mnie tutaj nie było !
Pierwsza myśl, taka na hurra, że będę wrzucać Tośkowe zdjęcia, pojedyncze z komentarzami... Potem wewnętrzny bunt ! Tośkowe? Przecież to mój blog, nie jego :)  Kim jest Tosiek ? Tosiek to mój SYN, a jakże ! :P