sobota, 20 lutego 2010

Wygląda na zastój, a le to nie to... to zbieranie myśli :)

poniedziałek, 8 lutego 2010

Tak patrzę i patrzę i zdaje mi się, że mdło tu u mnie.... Będzie trzeba coś podziałać ku kolorkom :) M. by powiedział, że mojego bloga sponsoruje .. kupa ;)
Usłyszałam, kolejny raz, że ktoś lubi mnie czytać. Nie tu. Tam. Miło mi, nie powiem, ze nie.

niedziela, 7 lutego 2010

Dawno temu, bo już chyba mogę tak mówić, skoro minęło dobre dziesięć lat, napisałam coś... To owe coś jest wierszem i choćbym teraz nie wiem jak się starała (tak podejrzewam,  empirycznie nie sprawdzałam) nie napisze czegoś równie prawdziwego. Moje szczęście mi to codziennie uniemożliwia. To moje szczęście, które nie zasuwa po sobie krzesła, gdy wstaje od stołu, to samo, któregoodkurzacz parzy w dłonie :)
Los bywa przewrotny, wynagradza cierpienie (choć to w moim przypadku słowo głęboko na wyrost) i pozwala wszystkiemu się ułożyć... Szybciej, bądź wolniej, grunt, że idzie ku lepszemu ! Inaczej nie wolno myśleć, bo można stracić coś niezmiernie istotnego, mianowicie wolę i sens życia. Ważne elementy. Wracając do wiersza, który przypomniał mi się nie gdzie indziej jak pod prysznicem ;)

Dlaczego dla mnie tylko myśli pozostają
Ona bierze całą materialność
czułą z krwi i kości
Ja patrzę jedynie i szukam miłości
Nie widzę i chyba nie znajdę

Ja swoja znalazłam, ona swoją zgubiła. Przykre, ale bezczelnie ciesze się, zę to ja jestem po tej stronie. Mogłabym teraz napisać jeden wers:  
Ja patrzę jedynie i życzę miłości

sobota, 6 lutego 2010

Żeby nie było tkliwie i moralizatorsko, to podnoszę się wyżej obniżając poniższy wywód. I zaliczamy trójeczkę, potem albo będzie z górki, albo mur i głową w niego. Się zobaczy... Będzie bajka... O papudze i o żółwiu :) Muszę stworzyć coś więcej niż mam, ponieważ mój rysownik sie buntuje i do kilku wersów nie będzie robił ilustracji.... phi !
Wnerwia mnie ślepe łączenie ślubu z dzieckiem. Automatyczne, na zasadzie, że tak musi być. Jeśli ktoś ma takie plany, jestem jak najbardziej za! Jeśli uda się od razu, to też wspaniale ! Ale ślepe pakowanie się w dziecko (okrutnie to brzmi), bez jakiegokolwiek zastanowienia (bo są i takie przypadki) jest po prostu głupie! Tak jakby bajkowy ślub rozpoczynał bajkowe życie i jakby szara rzeczywistość miała nigdy do nas nie zapukać... mimo, ze w garnku widać dno. Jeśli mam warunki, biorę pełną odpowiedzialność za swoje działania i tego chcę to tylko się cieszyć jak się uda :)
Jeśli mam inny plan na życie, spełniam się w pracy, wiem, ze za rok, dwa lub więcej zwolnię i może wtedy sie zdecyduję, to dlaczego mam na każdym kroku tych lat oczekiwania się obcym ludziom tłumaczyć ?
A może po prostu związaliśmy się ze sobą, choć wiemy, ze dziecko nie jest dla nas... Nie czujemy instynktów rodzicielskich, ale dzięki uprzejmym ludziom czujemy się jak ludzie drugiej kategorii.
Miałam w poprzedniej pracy koleżankę, która była kilka lat po ślubie , ale nie chcieli mieć dziecka. Matka i wszyscy dookoła nie dawali jej spokoju. W końcu jej rodzice wymyślili, że niech ona tylko urodzi, oni jej dziecko wychowają.... Zwolniła się i wyjechali z Polski :?  Jak mam się czuć, gdy serce płacze za dzieckiem, nie myślę o niczym innym, ale zdrowy rozsądek mnie hamuje, bo fizycznie nie mam 2 m2 dla tego dziecka ? Co mam czuć ? Takie pytania i moje racjonalne odpowiedzi robią ze mnie bezwzględną materialistkę....Już kiedyś, zaraz po ślubie pisałam na ten temat. Nie zaczynam owulować, a M. nie zaczyna produkować plemników wraz z założeniem obrączek w Kościele.
Szkoda, że nasze społeczeństwo, na które składają się mistrzowie narzekania na marne życie, nie myśli i nie przyjmuje do wiadomości, że sukces na małą skalę w perspektywie lat przekłada się na ten zbiorowy.
Jeszcze chwila i będziemy słyszeć po kątach, ze pewnie nie możemy mieć dzieci. Hmmm, tylko ona czy on ?

piątek, 5 lutego 2010

Witam sama siebie i każdego, kto tu trafił (swoją drogą musiał nieźle zabłądzić) ! :)