wtorek, 26 marca 2013

Szata...

Szata graficzna mi się nie podoba. Trzeba wszystko zmienić. Tyle w tym temacie.

Dziś rano idąc w stronę przedpokoju by ubrać już buty minęlam sie z Synem zmierzajacym w przeciwnym kierunku. Rozsiadł się na kanapie, klepnął delikatnie rączką miejsce obok siebie i najsłodszym głosem (albo tak mi się wydawało) poprosił:
- Mamusiu, choć Atosia tlosiecke (Mamusiu chodź do Antosia troszeczkę)
lub (bo niewiem co słyszałam na pewno)
- Mamusiu, choć Atosia na chileczke (Mamusiu chodź do Antosia na chwileczkę)

Ehhhh, no i pojechałam następnym tramwajem :P

Poza tym złapałm go rano na tym, że był niemal przewieszony przez wyższą barierkę łóżeczka. Co oznacza, ze niższa to tym bardziej pestka dla niego.  Okrakiem, nie głową w dół ale to nic a nic nie zmniejsza mojego strachu. Na wyjęte szczebelki  Syn reaguje jak człowiek z nerwicą natręctw. One muszą tam być. Mamy (chyba) kupca na wózek po Tosiu, więc pieniążki długo u nas miejsca nie zagrzeją. Trzeba lecieć po łóżko, bo jak ma spaść to juz lepiej z mniejszej wysokosci.
A dla Cioci ANIEŚKI info : DZIŚ MLEKA W NOCY NIE BYŁO !!! OT CO !!!

I z ostatniej chwili: Klet lyje ziemie i jesie wyzuca na pole. Dziadziuś Jasiu tak pojedział ! (KRet ryje ziemię i jeszcze wyrzuca ją na pole. Dzadziuś Jasiu tak powiedział) :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz